Powinniśmy zbierać deszczówkę. To pierwszy podstawowy sposób na zmiany klimatyczne
Od lat zauważamy, że zasoby wodne w Polsce są bardzo ograniczone. Z danych szacunkowych wynika, że na jednego mieszkańca przypada rocznie 1596 m3 wody, to trzy razy mniej niż w innych krajach europejskich. Nasze zasoby są więc porównywalne do Egiptu!
Mimo coraz dotkliwszych zmian klimatycznych, niewiele samorządów podejmuje stosowne działania. Doskonale to było widać w ostatnich tygodniach. Przypomnijmy, na początku 3 dekady maja wystąpiły intensywne opady deszczu na południu i południowym-wschodzie kraju, miejscami powodując podtopienia, a nawet lokalne powodzie. Z kolei na początku czerwca pojawiła się pierwsza fala tegorocznych upałów, która spowodowała problemy z dostawą wody m.in. w Skierniewicach, Łańcucie i kilku innych miejscowościach. Po okresie, gdy powinniśmy mieć zgromadzoną wodę na podlewanie trawników, mycie samochodów itp., zaczęliśmy masowo korzystać z coraz bardziej nadwyrężonej infrastruktury wodociągowej, która miejscami nie zdołała sprostać zapotrzebowaniu.
26 maja kulminacja fali wezbraniowej na Wiśle przechodziła przez Sandomierz, a 2 czerwca w południe jej najwyższy poziom dotarł do Zatoki Gdańskiej. Dane: Sentinel2, ESA
To ewidentne dowody na to, że Polacy na ogół nie zbierają i nie gromadzą deszczówki, którą moglibyśmy wykorzystać w okresach bezdeszczowych. Jeżeli sytuacja nie ulegnie diametralnej zmianie, to w kolejnych latach przerwy w dostawach wody staną się coraz powszechniejsze, a sama woda zacznie być dobrem luksusowym. Każdy z nas, szczególnie w okresach suszy powinien maksymalnie ograniczać zużycie wody, a w dniach deszczowych zacznijmy zbierać deszczówkę.
W niektórych miastach np. w Krakowie, można się starać o dofinansowanie do zakupu zbiorników na deszczówkę. Podobne rozwiązanie zaproponowano również w Rzeszowie. Program zakłada, ze miasto ma pokrywać do 50 % kosztów montażu instalacji, ale ta kwota nie może być wyższa niż 5 tysięcy. Z programu mogliby korzystać zarówno mieszkańcy jak i przedsiębiorcy oraz wspólnoty mieszkaniowe.
-„Wspieranie rozwiązań umożliwiających zatrzymywanie wody deszczowej w miejscu jej powstawania pozwoli nie tylko na racjonalne wykorzystanie zgromadzonej wody deszczowej do podlewania trawnika, ogrodu czy mycia samochodów, ale również uniemożliwi jej szybki spływ, który może być przyczyną podtopień”- czytamy w projekcie uchwały. Na ostatniej sesji rady miasta, projekt uchwały radnych Prawa i Sprawiedliwości został skierowany do komisji. Oznacza to, że radni chcą projekt dotacji do zbiorników na deszczówkę nieco zmodyfikować.
Przykładowy zbiornik na deszczówkę: Foto: GARDENA
Koszty takich zbiorników są zróżnicowane i zależą głównie od ich pojemności, ale zakup zacznie się szybko zwracać. Przykładowo, w Rzeszowie koszt 1m3 pobranej i odprowadzonej wody to już blisko 10 zł! (w wielu gminach koszty są znacznie większe i sięgają już kilkunastu złotych). Łatwo więc obliczyć, że zakup 200-300 litrowego zbiornika za około 300 zł, zwróci się w okresie wiosenno-letnim dość szybko. Oczywiście mówimy o sytuacji, gdy chcemy mieć ładny zbiornik, który nie zaburzałby estetyki naszego ogrodu. Można także wykorzystać bezużyteczne stare beczki, gdy koszty chcemy ograniczyć do minimum.
DobraPogoda24
Ostatnie tygodnie są przerażające. Jesteśmy kompletnie nieprzygotowani na to co się dzieje, a zmiany będą jeszcze dotkliwsze. Bardzo dobra idea w artykule!
Kraków, Rzeszów. A co z wioskami?
W mojej okolicy w powiecie łańcuckim i pewnie nie tylko powstało dużo myjni samochodowych. I nie zawsze brudny i autami przyjeżdżają myć w tych miejscach. Ja myje samochód gdy już jest bardzo zabrudzony i gdy będę wiedział że przez najbliższe dni będą słoneczne, bez deszczu, burz. Inaczej mi się nie opłaca. Bo wystarczy nie wielki opad i ulica ponownie zabrudzi pojazd no chyba że nie jeżdżę w ten czas :)
praktycznie każda myjnia ma podziemne zbiorniki i woda jest filtrowana i wykorzystywana ponownie. Taka myjnia wbrew pozorom zużywa minimalne ilości wody
Małą i najmniejszą retencję zawsze warto wspierać.