System MOSE (Mojżesz) zawiódł. Wenecja znowu pod wodą
System MOSE (Mojżesz) mający chronić Wenecję przed zalaniem zawiódł, mimo, że w ostatnich kilku tygodniach podczas dużych przypływów działał prawidłowo. Po raz pierwszy skutecznie odparł fale sztormowe w październiku br. Tymczasem dziś 08.12 Wenecja znowu jest pod wodą. Miasto zalała nazywana przez Włochów aqua alta, czyli wysoka woda. Ponownie pod wodą znalazły się najniżej położone części miasta, w tym Plac świętego Marka.
System Mose nie został uruchomiony. Zalany Plac św. Marka, 8 grudnia 2020
Woda zaskoczyła właścicieli lokali. Nie spodziewali się oni zalania, bo w ciągu ostatniego miesiąca prawidłowo działający system zapór MOSE uśpił ich czujność. Straty ponownie będą liczone w tysiącach euro.
Woda podniosła się we wtorek 08.12 do poziomu 145 cm, mimo że zapory MOSE powinny zacząć pracować już przy poziomie 130 cm. "Jesteśmy wciąż w fazie eksperymentów" - tłumaczyła Cinzia Zincone, nadzorująca działalność tamy z ramienia ministerstwa infrastruktury.
System zapór MOSE
Problem został spowodowany przez Centrum badań przypływów, bo przewidywało niższy poziom wody i dane zweryfikowano zbyt późno. Tymczasem aby grodzie zaczęły się podnosić, alarm powinien zostać ogłoszony 48 godzin wcześniej ze względu na konieczność zatrzymania ruchu w porcie. Woda jednak wciąż się podnosiła, bo silny wiatr sirocco znad Chorwacji wpychał wodę do kilku niezablokowanych kanałów w Wenecji.
System MOSE powinien blokować w tych miejscach przypływ i fale sztormowe
DobraPogoda24, La Stampa
Hmn, mnie to się kojarzy z podobną sytuacja u nas na Stadionie Narodowym. Prognozy mówiły, że będzie padać, ale nie zamknięto na czas dachu i mieliśmy pamiętny basen narodowy.