Dym z pożarów w Ameryce Północnej zredukował promieniowanie słoneczne w Polsce o około 50 W/m2
Od kilkudziesięciu godzin nad Polskę napływa dym z pożarów w Kanadzie i częściowo Stanów Zjednoczonych. Mamy więc powtórkę sprzed roku (24 sierpnia 2017), a także z 17 lipca 2015 i 8-10 lipca 2013 roku.
- Dane lidarowe w Warszawie z ostatniej nocy wskazują dwie warstwy dymu: pierwsza pomiędzy 5 - 7 km nad powierzchnią ziemi i druga około 8 km. O ile wczoraj 16.08 warstwy dymu miały tendencje do opadania, to dziś 17.08 niewidoczne są znaczące zmiany wysokości. Ze względu na obecność tego aerozolu w atmosferze promieniowanie słoneczne dochodzące do powierzchni ziemi będzie zredukowane w godzinach południowych o ok 50 W/m2, co stanowi ok. 6-8% - informuje dr hab. Krzysztof Markowicz z Instytutu Geofizyki - Wydziału Fizyki UW.
Dane lidarowe z Warszawy z widocznymi dwiema warstwami dymu
Sezon na pożary lasów trwa w najlepsze. W tym roku, tak jak w poprzednim wyjątkowo dużo ognisk wybuchło w Kolumbii Brytyjskiej na południowym-zachodzie Kanady oraz w kilku stanach USA na północnym-zachodzie kraju.
Ogniska pożarów i kierunek przemieszczania dymu. 13 sierpnia 2018 roku. Foto: NASA
Dym z tych pożarów rozprzestrzenił się na setki, a nawet tysiące kilometrów. Ma wpływ na tworzenie się chmur, chłodzenie i ogrzewanie atmosfery, a także na nasze zdrowie. W ostatnich dniach niesiony przez prąd strumieniowy dotarł również nad Europę.
Droga przebyta przez dym jest zróżnicowana. Stężenie aerozolu i jego wysokość, a także prędkość wiatru, to tylko niektóre z czynników, które decydują o przebiegu przemieszczania się dymu.
Fascynujące, to nam tylko uzmysławia, że żyjemy na jednej planecie. Procesy zachodzące w jednym rejonie, prędzej czy później mogą mieć znaczenie-wpływ na inne regiony. A ludzie dalej będą mówić, że ich działalność nie ma wpływu na naszą planetę :(