
Słupska prokuratura skierowała akt oskarżenia do sądu przeciwko 3 osobom w sprawie tragedii w Suszku. Zarzuty dotyczą również synoptyków IMGW
W lipcu ubiegłego roku informowaliśmy, że dwoje meteorologów IMGW usłyszało zarzuty niedopełnienia obowiązków, w sprawie tragedii w Suszku na Pomorzu. Przypomnijmy, 11 sierpnia 2017 roku podczas nawałnicy w leśnym obozie zginęły dwie harcerki (artykuł z przejściem nawałnicy).
Prokuratura Okręgowa w Słupsku uznała, że synoptycy z IMGW w Warszawie i Krakowie, którzy w dniu tragedii pełnili dyżury, wbrew prognozie pogody nie zarządzili najwyższego stopnia zagrożenia huraganowym wiatrem. Zdaniem śledczych podwyższenie zagrożenia pogodowego mogło przyspieszyć reakcję służb i Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, ale tak się nie stało. Witold W. oraz Maria M. nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Grozi im do dwóch lat więzienia.
Burza w rejonie obozu harcerskiego o godz. 22:40, 11 sierpnia 2017 roku. Dane radarowe IMGW
To kolejne osoby, które usłyszały zarzuty w sprawie tragedii w Suszku. Wcześniej prokuratura postawiła zarzuty byłemu dyrektorowi z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, komendantowi obozu w Suszku oraz jego zastępcy.
Obecnie słupska prokuratura zakończyła śledztwo i skierowała akt oskarżenia do sądu. Dotyczy on trzech osób - byłego dyrektora w starostwie powiatowym w Chojnicach, komendanta obozu oraz jego zastępcy. Andrzej N. były dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w starostwie powiatowym w Chojnicach jest oskarżony o niedopełnienie obowiązków służbowych. Według ustaleń słupskiej prokuratury, nie przekazał otrzymanego ostrzeżenia pogodowego.
Z kolei Włodzimierz D. oraz Mateusz I., czyli komendant obozu oraz jego zastępca, zdaniem śledczych, są odpowiedzialni za złą organizację obozu harcerskiego, co miało doprowadzić do nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch harcerek, a także obrażeń ciała u kilkudziesięciu pozostałych uczestników obozu. Prokuratura ustaliła jeszcze, że źle była prowadzona ewakuacja harcerzy w czasie "huraganu".
Andrzej N. przyznał się do winy - grożą mu 3 lata więzienia. Natomiast komendant obozu oraz jego zastępca nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności.
Według najnowszych informacji, obok trzech oskarżonych po tragedii w Suszku, zarzuty postawione mają jeszcze trzy (wcześniej podawano dwie) inne osoby. To synoptycy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Krakowie i Warszawie.
W obozie w Suszku brało udział 130 harcerzy z Łodzi. Po potężnej nawałnicy zginęły dwie harcerki, a 38 osób trafiło do szpitali.
DobraPogoda24, Radio Gdańsk
Jak w czasach sowietów - trzeba za wszelką cenę znaleźć winnych. Takie to są w Polsce organy ścigania. Nie ważne, czy jest związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy czyimś działaniem/zaniechaniem a zdarzeniem, najważniejsze to postawić zarzuty. Jak spadnie na szkołę meteoryt, to prokuratura postawi pod ścianą astronomów, że nie zaalarmowali. Dane radaru meteo są publicznie dostępne w necie i ci organizatorzy biwaku mogli sobie oglądnąć, że sunie na nich chmura. Poza tym, chyba to byli dorośli ludzie i wiedzieli, że latem się może pogoda zmienić. Obwinianie kogoś tam ze starostwa czy z IMGW, że nie wszczął jakiegoś alarmu, urąga elementarnej logice, bo nie ma ścisłego związku pomiędzy brakiem alarmu a skutkami nawałnicy. Skutek "śledztwa" będzie taki, że teraz będziemy zasypywani SMSami o jakims tam potencjalnym zagrożeniu pogodowym, które zrealizuje się może w 5 przypadkach na sto, a w konsekwencji taki alarm będzie olewany przez odbiorców. Ogłupione społeczeństwo, zamiast samo obserwować pogodę, radary i wyciągać wnioski będzie liczyło wyłącznie na państwowe służby. Zgroza.
Mogło być gorzej, jakby poszli tym "tropem" https://dobrapogoda24.pl/artykul/bzdury-w-mediach