
Dwoje meteorologów IMGW usłyszało zarzuty niedopełnienia obowiązków. Sprawa dotyczy tragedii w Suszku
Od lat zwracaliśmy uwagę na pracę meteorologów IMGW odpowiedzialnych za wydawanie ostrzeżeń meteorologicznych. Przykładów niewydania na czas, a nawet w ogóle nie opublikowania ostrzeżeń w przypadku wystąpienia groźnych zjawisk atmosferycznych w minionych latach było wiele. Sytuacja w ostatnim czasie ulega stopniowej poprawie, ale nadal bywa niezadowalająca.
Na ogół kończyło się na narzekaniu na służbę meteorologiczną i niewyciąganiu konsekwencji. To się może jednak zmienić, bowiem dwoje meteorologów usłyszało zarzuty niedopełnienia obowiązków, w sprawie tragedii w Suszku na Pomorzu. Wówczas, 11 sierpniu 2017 roku podczas nawałnicy w leśnym obozie zginęły dwie harcerki (artykuł z animacją przejścia nawałnicy)
Burza w rejonie obozu harcerskiego o godz. 22:40, 11 sierpnia 2017 roku. Dane radarowe IMGW
Prokuratura Okręgowa w Słupsku uznała, że synoptycy z IMGW w Warszawie i Krakowie, którzy w dniu tragedii pełnili dyżury, wbrew prognozie pogody, nie zarządzili najwyższego stopnia zagrożenia huraganowym wiatrem. Zdaniem śledczych podwyższenie zagrożenia pogodowego mogło przyspieszyć reakcję służb i Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, ale tak się nie stało. Witold W. oraz Maria M. nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Grozi im do dwóch lat więzienia.
To kolejne osoby, które usłyszały zarzuty w sprawie tragedii w Suszku. Wcześniej prokuratura postawiła zarzuty byłemu dyrektorowi z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Chojnicach, komendantowi obozu w Suszku oraz jego zastępcy. Słupska prokuratura planuje we wrześniu zakończyć śledztwo i skierować akt oskarżenia do sądu. Na obozie w Suszku było 130 harcerzy z Łodzi. Po potężnej nawałnicy zginęły dwie harcerki: 13-letnia Asia i 14-letnia Olga, a 38 osób trafiło do szpitali. Dziewczynki zostały przygniecione przez drzewo.
Nie chcę oceniać tego konkretnie przypadku. Jednak przy tej okazji warto zwrócić uwagę, że ewentualny wyrok skazujący meteorologów za błędną decyzję w sprawie ostrzeżenia przed huraganem, stworzy poważny precedens, i może mieć niepożądane konsekwencje. My, ludzie, nie mamy kontroli nad naturą. Groźne incydenty pogodowe, niekiedy bardzo nagłe, trudne do przewidzenia i/lub do zlokalizowania, zawsze się będą zdarzały w naszej strefie klimatycznej. Czasami, niestety, będą powodować straty materialne, a nawet ofiary w ludziach. Tak bywało od zawsze, i tak będzie. Trzeba podkreślić: synoptykom nie zawsze uda się ostrzec nas przed wszystkim, nie da się wszystkich ludzi na 100% zabezpieczyć przed zagrożeniami atmosferycznymi, bo taka jest potęga natury. I nie zmieni tego szukanie winnych i karanie meteorologów. Wyrok w procesie karnym będzie dla nich groźną lekcją, że w przyszłości "na wszelki wypadek", aby nie pójść do więzienia, powinni wydawać mnóstwo ostrzeżeń przed każdą burzą czy wietrznym frontem atmosferycznym. Zapewne większość z takich ostrzeżeń okaże się niepotrzebna i będzie dezorganizować życie społeczne, a ludzie zaczną je lekceważyć. Podkreślam: nie oceniam konkretnego przypadku nawałnicy pomorskiej z 11 sierpnia 2017 roku. Być może synoptycy faktycznie zawiedli, ale w takim razie może bardziej wskazane byłoby wyciągnięcie konsekwencji służbowych, a nie wszczynanie postępowania prokuratorskiego, z perspektywą procesu karnego i więzienia.
Od teraz żaden góral nie odważy się przepowiedzieć pogody. Tym precedensem wystraszymy wszystkie Cyganki wróżące z kart.