Zamiecie pyłowe nad Polską będą się zdarzać coraz częściej
W ciągu minionej doby 21/22.06 nad naszym krajem przeszedł aktywny front chłodny z przelotnymi opadami deszczu, lokalnie gradu oraz burzami. Nawałnice spowodowały spore straty o czym napisaliśmy we wstępnym bilansie.
Dość szybkie przesuwanie frontu nie spowodowało licznych ulew. Najwięcej deszczu do 20-30 mm spadło w rejonie Koszalina, Bielska - Białej i Siedlec. Spore różnice można było zauważyć również na niewielkim obszarze. Na naszej stacji zlokalizowanej na południu Rzeszowa spadło 21.3 mm, a 13 km dalej na północny-wschód na stacji IMGW znajdującej się na lotnisku w Jasionce zanotowano „tylko” 7.7 mm. Nie brakowało również miejsc, gdzie zanotowano śladowe ilości opadów, jak np. w rejonie Warszawy.
Było jednak zjawisko, które wystąpiło na całym obszarze kraju. Mowa o silnym wietrze pojawiającym się w momencie wymiany mas powietrza. Jego największe porywy w Poznaniu i Płocku dochodziły do 100 km/h, a na lotnisku w Modlinie zmierzono wiatr o prędkości 110 km/h!
W takiej sytuacji po wielu dniach z niedoborem opadów, zwłaszcza w środkowej i częściowo wschodniej Polsce pojawiły się zamiecie pyłowe. Takie zjawisko wystąpiło m.in. w rejonie Warszawy, a także w Nowym Przybojewie znajdującym się w powiecie płońskim.
Zamieć pyłowa w Warszawie z ujęciem na Pałac Kultury. Foto: Elżbieta Żurek
Zamieć pyłowa w Warszawie z ujęciem na Stadion Narodowy. Foto: Elżbieta Żurek
Niestety, takie zjawiska znane nam bardziej z południowej Europy lub Afryki, w ostatnich latach zdarzają się w kraju nad Wisłą coraz częściej.
Aktualnie około 40% populacji, czyli 2 miliardy ludzi odczuwa dość często obecność mikroskopijnego pyłu o średnicy poniżej 0,05 mikrona! Jego nadmiar przyczynia się do wcześniejszych zgonów. Wyniki badań opublikowane w tygodniku Nature wskazują, że problem pyłu glebowego będzie się pogłębiał, co ma związek ze zmianami klimatycznymi. Prognozy zakładają, że do roku 2050 około 4 mld ludzi będzie żyć na terenach suchych! Naukowcy z Harvardu i George Washington University przewidują, że w powietrzu stężenie pyłu wzrośnie o 30 % do roku 2100. To z kolei spowoduje wzrost śmiertelności nawet o 130%. Społeczeństwo coraz częściej będzie chorować na astmę, raka płuc, ale również na choroby serca. Pod koniec XXI wieku prawdopodobnie aż połowa lądów na świecie będzie zaliczana do terenów suchych, zwłaszcza w gospodarczych obszarach Ameryki Południowej, Afryki i krajów basenu Morza Śródziemnego.
Ciekawe, że nie mogę sobie przypomnieć, aby którykolwiek z klimatologiczno-pogodowych polskich autorytetów wypowiadających się w mediach o ociepleniu klimatu, wśród związanych z tym procesem zagrożeń, kiedykolwiek wymienił burze (zawieje, zamiecie) pyłowe. Za to ciągle się mówi o wielkich ulewach, podtopieniach i powodziach. Mimo, że mnożą się oznaki, że proces wysuszania polskich nizin stopniowo pogłębia się.
Gdy się czyta dyskusje sieciowe o naszej pogodzie, to rzuca się w oczy pewien wzorzec. Otóż, znaczna część polskich komentatorów dzieli się na dwie grupy: ciepłolubów, zachwyconych długimi okresami pogód ciepłych i suchych, i pragnących coraz więcej i więcej takiej aury, zaszokowanych każdym chłodniejszym dniem; oraz upałofobów, narzekających na gorąco/upał gdy tylko się pojawi, niekiedy w tonie wręcz histerycznym. Jedni i drudzy zaciekle walczą ze sobą o to, czyje upodobania są tymi "słusznymi". > Chyba najrzadziej zdarza się postawa pragmatyczna: można lubić trwającą ewolucję (ocieplenie) polskiego klimatu, albo go nie cierpieć; ale przy tym przyjmując do wiadomości fakt, że ono istnieje, że (póki co) nie możemy tej ewolucji pohamować, i że prawdopodobnie będzie się nasilać w najbliższej przyszłości, i wyciągać z tego właściwe wnioski. A wnioskiem podstawowym, moim zdaniem, jest ten, że Polacy, tak społeczeństwo, jak i rządzący (o ile nie zamierzają wszyscy razem emigrować na daleką północ), powinni się zastanowić, jak się dostosować do zachodzących zmian. Bo wiele w naszym codziennym trybie życia, zwyczajach itd., oraz w gospodarce, będzie się musiało zmienić z powodu postępującego ocieplenia. A ciągle jeszcze wielu rodaków sobie tego nie uświadamia. Zamiast się na tym skupić, liczni zainteresowani sprawami pogody/klimatu, wolą tracić swój czas i energię na powtarzalne, równie bezowocne, co bezcelowe kłótnie o gustach. Ciekawe, czy im się to kiedyś znudzi.