Wir polarny podzielił się na 2 części. Czeka nas spore ochłodzenie pod koniec lutego?
Od pewnego czasu śledzimy niestabilne prognozy na 3 dekadę lutego. Mimo, że do tego terminu pozostało niewiele dni, to modele numeryczne nadal mają spory rozrzut w podawanych wyliczeniach. Widać to szczególnie na wiązkach Ensembles, gdy po 23 lutego zaczynają się „rozjeżdżać”.
Około 26 lutego widzimy 2 skrajne wiązki, które wynoszą od -25, do +5 st. C. na wysokości izobarycznej 850 hPa (1.5 km). Warto jednak zwrócić uwagę na białą linię przedstawiającą średnią ze wszystkich wiązek. Wynika z niej, że czeka nas ochłodzenie, ale nie wiemy jeszcze, jak będzie ono głębokie.
Wstępnie prognozowana temperatura minimalna o godz. 07:00, 26 lutego. Model ECMWF
Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy spojrzeć na prognozę w szerszej skali. Na naszą uwagę zasługuje wir polarny, który w minionych dniach podzieli się na 2 mniejsze części. Podział ten będzie miał daleko idące konsekwencje dla wzorców pogodowych od Kanady po Eurazję. Od umiejscowienia „jęzorów” zimnego powietrza zależy ostatecznie głębokość potencjalnego ochłodzenia, dlatego w prognozach widać jeszcze sporą rozbieżność.
Aktualne dane przewidują spadek temperatury, zwłaszcza w Europie, a także na północno-zachodniej części kontynentu Ameryki Północnej. W tym czasie na wschodzie i południowym-wschodzie Stanów Zjednoczonych spodziewana jest znaczna dodatnia anomalia temperatury.
Główny wir polarny istnieje w stratosferze, która jest warstwą powyżej miejsca, gdzie tworzy się większość zjawisk atmosferycznych (troposfera). W minionych dniach doszło do ocieplenia stratosfery nad Arktyką. Zjawisko to nazywamy "nagłym ociepleniem stratosferycznym", które z kolei spowodowało podział wiru biegunowego. Do ocieplenia stratosferycznego dochodzi, gdy duże fale atmosferyczne wysyłają energię w górę do stratosfery, uruchamiając złożony proces, powodujący tymczasowy rozpad wiru polarnego. Nie jest on jedynym czynnikiem sprzyjającym spadkowi temperatury w Europie. Istnieje również cykl ciśnienia atmosferycznego nad Oceanem Północnoatlantyckim, znanym jako Oscylacja Północnoatlantycka (NAO). Może on zwiększyć lub zmniejszyć prawdopodobieństwo zimniejszej i bardziej śnieżnej pogody w niektórych regionach Starego Kontynentu.
Prognoza indeksu NAO
Ujemne NAO oznacza obszar silnego wysokiego ciśnienia nad Grenlandią. Taka sytuacja baryczna blokuje cyrkulacje strefową i umożliwia zejście prądu strumieniowego na południe Europy, aż do umożliwienia adwekcji zimnego powietrza z Arktyki. Nagłe ocieplenie stratosferyczne jest odzwierciedlone na wiązkach NAO, które krótko po jego wystąpieniu przechodzą na wartości ujemne. To samo również widać na obecnych prognozach indeksu AO (Oscylacja Arktyczna).
Reasumując, wiele wskazuje na to, że z upływem 3 dekady lutego nastąpi znaczne ochłodzenie. Jego wielkość zależy jednak ostatecznie od położenia układu barycznego oraz wielkości zachmurzenia.
Prognoza adwekcji masy powietrza, od 17, do 26 lutego
Niewykluczone, że spadek temperatury przedłuży się na początek marca. Sytuację będziemy monitorować i informować na bieżąco.
Historycznie patrząc, nawrót mrozów - i to czasami naprawdę dotkliwych - w ostatniej dekadzie lutego, to nic nadzwyczajnego. Wielu z nas pamięta, że tak było w roku 2011. A wcześniej w 2007, 2006 i 2005. > Co prawda, ostatnio w latach 2014-2017 drugie połówki lutego były bardzo łagodne, by nie powiedzieć ciepłe, ale - w dłuższej jeszcze perspektywie historycznej - ta właśnie 4-letnia seria ciepła o tej porze roku była czymś niezwykłym. > Bo gdy spojrzymy dalej w przeszłość, która coraz bardziej ginie w mrokach niepamięci, to mrozy w końcówce lutego - i to niekiedy solidne - były zjawiskiem częstszym. Tak było w 1986 roku, 1980, 1979, 1971. W szóstej dekadzie XX wieku (niektórzy ją jeszcze pamiętają!) mroźne końcówki lutego przeważały (takie były w latach 1970, 1969, 1968, 1965, 1964, 1963, 1962). > Jeśli prognozy się sprawdzą i mrozy teraz nastaną kilka czy kilkanaście dni, to w kontekście trwającego od wielu dekad ocieplenia naszego klimatu, będzie to oznaczać tylko niewielką korektę silnego trendu wzrostowego.
Uzupełnienie: w ostatnim zdaniu mojego powyższego komentarza, chodzi oczywiście o silny trend wzrostowy temperatury powietrza.
Zgadzam się z @Ben Wwa odnośnie oceny skali ochłodzeń w kontekście ocieplenia klimatycznego (rzadsze, słabsze). Jednak właśnie z tego powodu w odczuciu wielu mogą być coraz bardziej dotkliwe, bo po prostu ludzie dość szybko przyzwyczajają się do nowych standardów pogodowo-klimatycznych, w tym wypadku "łagodniejszych" zim. > Zaznaczmy jednak, że choć ocieplenie klimatyczne postępuje, to zimą o temperaturze decyduje głównie adwekcja, mogąca przynosić różnice Tśr- dobowych nawet do ok. 30 st. (lokalne większych). A przy osłabieniu cyrkulacji strefowej (atlantyckiej) nietrudno będzie nadal o zimowe warunki pogodowe - okresowo z nadal (mimo wszystko) silnym mrozem i/lub silniejszymi opadami stałymi. > A co do zbliżającej się fali mrozu dzisiaj już na ponad 80% można stwierdzić, że będzie ona najsilniejsza tej zimy i że w sporej części kraju przyniesie w porze nocno-porannej dwucyfrowy mróz. Zobaczymy jeszcze, czy i gdzie zanotujemy spadki Tmin poniżej -20°C (?), a przy tym, czy częściej będzie pogodnie, czy pochmurnie i czy/gdzie (wcześniej) spadnie śnieg?
Myślę że ocieplenie klimatyczne zima jest przez was zbyt mocno faworyzowane, szczególnie, że patrząc na wykresy termiczne miesięcy zimowych w biuletynie IMGW klimatu polski, ocieplania się zim nie widać od prawie 30 lat! Gwałtowny przeskok zyć nastąpił pod koniec lat 80-tych i dalej koniec.. - brak trendu.. A w przyszłości jak nao częściej będzie ujemne - to wyjdzie nam jeszcze ochladzanie sid zim, co jest możliwe przy silnie ocieplajacej się arktyce - przypomnę teorie wacc - warm arctic cold Continental o której Lucas wawa wspominał jeszcze kilka lat temu z czasopisma świat nauki bodaj 2012 r.
@Ben Wwa, tak nam się przypomniało, bo często narzekasz na liczbę godzin ze Słońcem ;) http://dobrapogoda24.pl/artykul/witamina-d-slonce
@Marcin: Licząc dekadowo (bazuję na danych warszawskich), najcieplejszym w obserwacyjnej historii okresem zimowym, była dekada 1991-2000. Faktycznie, w dekadzie następnej nastąpił pewien spadek średnich temperatur miesięcy zimowych. Trzeba jednak brać pod uwagę, że w dłuższej perspektywie historycznej nadal pozostają one bardzo wysokie, a w dekadzie bieżącej (od 2011 roku) znowu zaznacza się trend wzrostowy (a w przypadku grudnia, nawet bardzo gwałtowny). Chyba nie jest też faktem czysto losowym to, że najcieplejszy w dziejach obserwacji styczeń był w roku 2007. > @Szanowna Redakcjo: Nie chcę narzekać na forach na aurę, bo jęczenia i stękania na pogodę i beze mnie w polskiej sieci dosyć; zwróciłem uwagę na przypadek warszawskiego usłonecznienia w ostatnich 6-ciu miesiącach, gdyż w podsumowaniu okaże się ono chyba jednym z najniższych w dziejach tutejszych obserwacji meteorologicznych. > PS. Przyznaję że lubię słońce i pogodne niebo, atoli ten aspekt sprawy drugorzędnym jest. Tym niemniej, dziękuję za linka z poradą. ;)
@Ben Wwa: polecam opracowanie IMGW http://old.imgw.pl/images/stories/biuletyn_monitoringu/2017/zima_2017.pdf; na stronie 14 tego opracowania widac ze ten wzrost od kilku lat jest wcale nie wiekszy niz w okresie 1988-1995, kiedy mielismy chyba najdluzszy w historii pochod cieplych zim - w niektorych regionach kraju - 8 pod rzad, a najcieplejsza zima stulecia byla 89/90, a wiec rekord nalezy do czasow jednak chlodniejszych; jak popatrysz na lata 1988-2017 - nie widac w nich zadnego trendu, chyba ze wykres zawarty jest bledny; gwaltowny wzrost nastapil pod koniec lat 80-tych ale na pewno nie zwiazany z efektem G0 tylko ze zwyczajneym naturalnym wachnieciem NAO w kierunku wartosci rekordowo dodatnich, dlatego ja na razie nie widze powodu do oceny ze zimy nam sie szybko ocieplaja bo tak nie jest chyba ze rozpatrujemy okres 40-50 lat.. W ostatnich 28 latach trend jest praktycznie zerowy - i to sa fakty.. A jezeli w kolejnych dekadach bedziemy mieli czesceij ujemne NAO - to nam wyjdzie jeszcze ochlodzenie zim - dlatego ja dosc sceptycznie podchodze do zalozen stawianych przez was, ze zimy w przyszlosci zlagodnieja..
@Marcin: Nie wiem jaka będzie przyszłość, i w moich komentarzach nie znajdziesz kategorycznych sformułowań typu "zimy będą łagodnieć", "lata będą coraz gorętsze", itp. Moim zdaniem, zahamowanie trendu wzrostowego temperatury sezonów zimowych na początku XXI wieku po rekordowym uprzednim wzroście, ma charakter korekty obecnej, trwającej tendencji ociepleniowej, której prapoczątki datują się nie na ostatnie 40-50 lat, tylko na połowę XIX wieku. Czy ta tendencja będzie trwać dalej? Moim zdaniem wiele na to wskazuje, nie jest to jednak 100% pewność. A poza tym, pierwszym kryterium jest ewolucja średniej temperatury całorocznej, a nie tylko zimowej.
Ben Wwa Ja nie neguje procesu ocieplania sie zim w skali dlugofalowej, tylko poddaje w watpliwosc, jakoby zimy ocieplaly sie w ostatnim czasie - ta korekta o ktorej piszesz trwa juz 28 lat, a inne sezony ocieplaja sie znacznie szybciej - dlatego w kontekscie ogolnego procesu AGW, moze sie okazac ze akurat zimy beda sie ochladzac w wyniku coraz szybszego rozmrazania lodowki arktycznej co parsadoksalnie moze doprowadzic do ochladzania sie sezonow zimowych - poczytaj o zjawisku WACC - warm arctic - cold continents - tu upatrywalbym bym powodu zatrzymania ocieplania sie zim w porownaniu z innymi sezonami. A narazie ocieplenie zimowe od 2011 roku (usrednione za 3 miesiace), o ktorym piszesz jest nie wieksze niz pod koniec lat 80-tych - czytaj wykres ktory przytoczylem. Na razie okres 1988-1995 pozostaje najcieplejszym okresem zimowym w historii, nie znajdziesz drugeij tak cieplej serii 8-letniej, a najcieplejsza zima w skali polski to 89/90, a nie 2007/2008; J a zawsze lubie polemizowac z ludzmi, ktorzy twierdza ze kiedys to byly zimy.., a o latach 90-tych wszyscy jakos dziwnie zapominaja, nie mowiac o 2 zimach 88-90.. tylko twierdza ze zimy kiedys trwaly od listopada do marca bez przerwy..
Marcin: Licząc dekadowo, średnia temperatura zimowa (dane warszawskie) dekady 1981-1990 wyniosła -1,27°C, 1991-2000 -0,93°C, 2001-2010 -1,19°C, a dekady obecnej (jeszcze niezakończonej) 2011-2017 -0,67°C. Dla mnie tendencja jest wyraźna, ociepleniowa.
@ben Wwa; ja nie mowie o pojedynczych miastach, czy warszawie, tylko o usrednionym trendzie dla polski, przywolalem w tym celu opracowanie imgw, na ktorym widac obraz zmian od lat 50 ubieglego wieku, jak rowniez na tle ostatnich 20-30 lat i do tego sie odwoluje, nie do danych warszawskich. Jesli popatrzysz na ten wykres, to nie widac w nim tendecji ociepleniowej w latach 88-2017, wzrost w ostatnich latach pokazany w polozeniu wykresu ponad linie 0 jest podobny jak pod koniec lat 80-tych; o tym z toba debatuje, nie zas o danych warszawskich; Nie neguje tez samego procesu AGW, bo ono wystepuje, jednak rozne sprzezenia zwrotne w ukladzie cisnien nad europa sprzyjajace powstawaniu blokad wyzowych zwiazanych poniekad z AGW moga jeszcze przez wiele lat nie pokazywac trendu dodatniego w okresach zimowych - w innych sezonach - ocieplenie na wykreasach jest rzeczywiiscie wyrazne; mysle ze rozumiesz moj punkt widzenia.
Marcin: Na tych wykresach widać też, że średnie temperatury najzimniejszych sezonów zimowych stopniowo rosną, i jest to stała tendencja od (co najmniej) 60 lat. To jest drugi element (oprócz temperatur sezonów najcieplejszych), który należy brać pod uwagę przy ocenie ogólnego trendu temperatury, w tym przypadku - sezonu zimowego. > PS. Ewolucja klimatu Warszawy nie różni się od ewolucji klimatu reszty Polski.
@ben Wwa; owszem - widac w perspektywie 60 lat - jak najbardziej, w moim wywodzie skupilem sie jednak na wycinku ostatnich 28 lat, gdzie akurat na wykresie tego nie widac - o to mi chodzi :) (patrz polozenie wykresu - koniec lat 80-tych vs lata po 2011) - bardzo podobne piki wzrostowe. Nie neguje ocieplenia zimowego od lat 50 ubieglego wieku, tylko z wykresu nie widac ocieplenia od konca lat 80-tych :) wszystko zalezy jak pespekwywe czasowa uwzglednisz..:)
Myślę, że im dłuższa perspektywa czasowa, to tym pełniejszy obraz ewolucji klimatycznej. Moim zdaniem to, co trwa dzisiaj i czego doświadczamy, ma swoje początki w okresie załamania Małej Epoki Lodowej.