Stop pożarom traw: najgorzej na Ukrainie!

Mimo groźby utraty dofinansowania z funduszy unijnych, w Polsce wielu rolników i sadowników nadal na wiosnę wypala trawę. Co roku służby i ekolodzy apelują, aby zaniechać tego szkodliwego procederu, ale często ich zalecenia są ignorowane.

Wypalanie traw jest bezsprzecznie pozostałością po poprzedniej epoce, gdy polskie rolnictwo było oparte na rozwiązaniach technologicznych i uprawowych według koncepcji rosyjskiej. Doskonale to widać co roku na wiosennych i późno letnich lub jesiennych zdjęciach satelitarnych, zwłaszcza na Ukrainie, Białorusi oraz w Rosji, gdzie tego typu pożarów są tysiące. W Polsce, a więc w kraju unijnym ich skala jest zdecydowanie mniejsza, ale nadal zbyt wysoka jak na standardy rolnictwa zachodniego.

Zarejestrowane ogniska pożarów w środkowej i wschodniej Europie, w poniedziałek 09.04 przed południem. Dane: NASA

Pamiętajmy, że instrumenty satelitarne na ogół rejestrują tylko duże ogniska pożarów. Mniejszych, niewidocznych na tym zdjęciu jest znacznie więcej.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i straż pożarna rozpoczęły akcję "Stop pożarom traw". Jak poinformował resort spraw wewnętrznych, w tym roku straż pożarna odnotowała już ponad 38 tysięcy pożarów traw, w których zginęły dwie osoby, a ponad 100 zostało rannych. Kampania informacyjna ma uświadomić wszystkich o negatywnych skutkach wypalania traw. Prędkość z jaką rozprzestrzeniają się pożary traw, może wynosić ponad 20 kilometrów na godzinę – informuje Państwa Straż Pożarna. Jak napisano w komunikacie MSWiA, człowiek nie jest w stanie samodzielnie zapanować nad pożarem traw, a ogień często przenosi się na lasy i zabudowania. Człowiek jest odpowiedzialny za 94% tego typu pożarów.

Na stronie internetowej stoppozaromtraw znajdziecie statystyki dotyczące szkodliwości wypalania traw oraz informacje o negatywnych skutkach takich działań.