Czy w Polsce powinny być uruchamiane syreny alarmowe ostrzegające przed nawałnicami?
Tegoroczny sezon letni przynosi bardzo dużo zjawisk atmosferycznych stanowiących potencjalne zagrożenie dla życia i mienia ludzkiego. Z raportu Państwowej Straży Pożarnej wynika, że od 1 czerwca br., do chwili obecnej zanotowano blisko 60 tys. interwencji dotyczących usuwania skutków nawałnic (do tego raportu należałoby jeszcze doliczyć interwencje jednostek z OSP). Jest to najwyższa liczba w tak krótkim okresie czasu od kilku lat!
Ostatnie nawałnice (szczególnie w powiecie chojnickim 11.08) po raz kolejny udowodniły, że system ostrzegania w Polsce musi ulec zmianie. Bardzo potrzebne są ostrzeżenia podawane w czasie bieżącym ze wskazaniem konkretnej grupy ludzi bezpośrednio zagrożonych. Jednym z pomysłów jest wysyłanie do takich osób SMS-a z ostrzeżeniem wydanym przez odpowiednie służby za pomocą sieci komórkowych, gdyż potrafią one lokalizować obszar na którym znajduje się użytkownik w czasie logowania do sieci. Takie rozwiązanie wymaga jednak sporego dopracowania oraz wprowadzenia zmian ustawowych. Operatorzy musieliby ponadto zainwestować środki w system awaryjnego zasilania, bowiem większość baz nadawczych nie ma obecnie takiej rezerwy. W przypadku zerwania linii napowietrznych pojawiłoby się ryzyko nie dotarcia ostrzeżenia do osób zagrożonych.
W naszym przekonaniu warto byłoby również postawić na ostrzeganie z użyciem syren alarmowych, zwłaszcza, że taki system już posiadamy (można go rozbudować) i utrzymujemy, a nie spełnia on aktualnie żadnej znaczącej roli. Przykładów jego zastosowania nie brakuje. Weźmy np. dane z 13 sierpnia 2013 roku, gdy superkomórka pojawiła się w rejonie Rzeszowa.
Z uwagi na możliwy silny wiatr zstępujący (zjawisko downburst), bardzo stosowne byłoby wydanie ostrzeżenia przez IMGW, ale w tym przypadku ze względu na lokalność oraz dynamiczną sytuację ostrzeżenie nie zostało wydane! Ostatnią instytucją na liście mogących reagować są sztaby kryzysowe podległe wojewodom. Niestety, prawo jest tak skonstruowane, że sztaby są zależne od komunikatów IMGW, dlatego same wcześniej dość często nie reagują. Warto wprowadzić jednak zmiany, bowiem odpowiednio przeszkoleni pracownicy, bez względu na to czy otrzymaliby stosowne ostrzeżenie czy nie, na podstawie informacji lokalnych, danych radarowych i satelitarnych, wiedzy oraz doświadczenia mogliby sami podjąć decyzję o włączeniu syren alarmowych ostrzegających przed nawałnicą.
Daleko nam jednak do amerykańskich standardów, gdzie jest to normą. Systemy alarmowe posiadamy, dlaczego więc w ciągu roku mają być bezużyteczne? Wszystkim, którzy pomyślą, że u nas taki system się nie sprawdzi, wyjaśnimy to na prostym przykładzie.
Superkomórkę bardzo łatwo można było dostrzec na danych radarowych. Na podstawie poniższych skanów, śmiało możemy stwierdzić, że było co najmniej kilkanaście minut na włączenie syren alarmowych i ostrzeżenie mieszkańców Rzeszowa (jeszcze więcej czasu na ostrzeżenie mieszkańców Łańcuta).
Superkomórka zbliżająca się od zachodu do Rzeszowa. 13 sierpnia 2013 roku o godz. 15:20
Skan radarowy z godz. 15:30
Skan radarowy z godz. 15:40
Skan radarowy z godz. 15:50
W sieci pojawiło się mnóstwo materiałów filmowych z nawałnicy. Skala zniszczeń wskazała, że wiatr miejscami przekraczał 100 km/h. Najwięcej interwencji podkarpackich strażaków dotyczyło połamanych drzew i konarów oraz zabezpieczenia zerwanych lub uszkodzonych poszyć dachowych.
W sumie jednostki PSP interweniowały ponad 80 razy, w tym 60 razy w stolicy Podkarpacia, gdzie straty były największe. Silny wiatr wyrządził szkody również w Łańcucie, Jarosławiu i Przeworsku.
Ekstremalne zjawiska nad naszym krajem będą się nasilać, dlatego powinniśmy dążyć do zreformowania systemu ostrzegawczego i wypracowania odpowiednich standardów, aby uniknąć nieszczęścia w przyszłości.
Dane radarowe IMGW
Powinno coś być...Napewno w znacznym stopniu by pomogli mieszkańcom zagrożonych terenów się przygotować na nadchodzące zjawisko.Smsy byłyby dobrym rozwiązaniem tak samo syreny w miastach i miasteczkach bo wsie raczej nie mają zamontowanych syren,a z OSP byłoby mylone z pożarem....Z drugiej strony jak nauczyć społeczeństwo do syren i co oznaczają żeby wiedzieli?To nie takie proste - USA od dziecka uczą w szkołach i później są też przeprowadzane szkolenia itp.U nas w kraju coś trzeba zmienić i tu już muszą pomyśleć na wyższym szczeblu.
Tak
Dobry pomysl
Tak tak i jeszcze raz tak
Tak
Dobry pomysl
Bardzo dobry pomysł syreny w każdym mieście są .... i rzeczywiście cały rok bezużyteczne !!!!! Chyba problemem nie jest ustalić jakiś sygnał- upublicznić i jak się zbliża niebezpieczeństwo ( typu superkomórka burzowa, nawalny deszcz ,tornado itp. ) zostają one uruchomione przez sztab kryzysowy i zawsze jakieś ostrzeżenie jest... nikt nie zażuci władzą miast że nie ostrzegali,ludzie baczniej będą spoglądać w niebo i według mnie same korzyści