W najbliższych dniach ochłodzenie. Do kiedy się utrzyma?
Trzeba przyznać, że tegoroczny grudzień nie daje nam chwili wytchnienia. Warunki pogodowe są bardzo urozmaicone, od powiewów zimy przez wahania ciśnienia, okresami silniejszy wiatr po skoki temperatury. Wystarczy wspomnieć kilka dni temu zjawiska fenowe z temperaturą dochodzącą do 10-15 st. C., a już na horyzoncie widać ochłodzenie i miejscami również opady śniegu.
W sobotę 16.12 oś długiej fali górnej z bardzo zimną masą powietrza zacznie wkraczać nad Polskę. W kolejnych dniach czeka nas adwekcja zimnej masy powietrza, która na poziomie 850 hPa (1.5 km) spadnie do około -13/-9 st. C.
Wiązki Ensembles z prognozą adwekcji masy powietrza na poziomie 850 hPa (1.5 km)
Jeszcze zimniej będzie na wysokości izobarycznej 500 hPa (5.5 km), gdzie temperatura spadnie do -40/-35 st. C. W wyniku powstania sporego kontrastu termicznego między środkową a dolną troposferą, dojdzie miejscami do zainicjowania przelotnych opadów śniegu, śniegu z deszczem i krupy śnieżnej, szczególnie w woj. północnych między sobotą 16.12, a niedzielą 17.12, gdzie spodziewamy się umiarkowanego efektu morza.
Prognozowana adwekcja zimnej masy powietrza na poziomie 850 hPa. 18.12 o godz. 01:00
Temperatura maksymalna na przeważającym obszarze kraju, co najmniej do 20 grudnia będzie oscylować na poziomie około -2/+2 st. C. W nocy oczywiście trzeba się liczyć z kilkustopniowymi przymrozkami (lokalnie większymi w czasie rozpogodzeń, zwłaszcza w rejonach podgórskich).
Ostatnio na blogu meteomodel.pl rozwinęła się dyskusja na temat: dlaczego akurat na święta Bożego Narodzenia w ostatnich latach nadchodziły ocieplenia? Osobliwie jeden z dyskutantów - @Lucas wawa - wielokrotnie podnosił kwestię, dlaczego tak się działo, przywołując jako ilustrację tego procesu średnie wartości temperatur dla dni 20, 25 i 30 grudnia. Sprawdziłem średnie dobowe temperatury maksymalne dla tych dni na stacji warszawskiej dla obecnie trwającej dekady (czyli lat 2011-2016). I co się okazuje? Faktycznie, w tych sześciu latach średnia Tmax dnia Bożego Narodzenia jest wyjątkowo (zapewne rekordowo) wysoka, aż +6,8°C. Uderzające jest to, że ten sam parametr dla dnia 20/12 wyniósł w tym okresie +2,1°C, a dla 30/12 raptem +1,3°C. Czy ten rozziew jest jednak jakąś niewytłumaczalną, przypadkową anomalią która "o niczym nie świadczy"? Niekoniecznie. Sprawa wygląda inaczej, gdy popatrzymy dalej w przeszłość i wydłużymy okres porównawczy. Otóż, dla okresu 1951-2016 (lata 2011-2016 przyjmując jako pełną dekadę) średnie Tmax wynoszą (chodzi o tę samą stację, Okęcie): dla 20/12 +1,5°C, dla 25/12 +1,7°C, a dla 30/12 +1,0°C. A więc, wartość ta dla 25/12 ciągle pozostaje powyżej poziomu 20/12, a przecież temperatura średnia do końca grudnia powinna stale spadać; coś jest więc "nie tak"? Zagadka się wyjaśnia, gdy z powyższego okresu wyłączymy lata 2011-2016. Jak się okazuje, dla okresu 1951-2010 średnie Tmax wynoszą: 20/12 +1,4°C, 25/12 +0,9°C, 30/12 +1,0°C. Dzień Bożego Narodzenia w tym 60-letnim okresie był więc w uśrednieniu najzimniejszy, choć "powinien" być cieplejszy od 30/12, a różnica z 20/12 powinna być mniejsza. Powyższe dane wskazują, że niezwykle wysoka temperatura w dniu Bożego Narodzenia w okresie 2011-2016 jest/była efektem statystycznej korekty klimatycznej; dzień BN po prostu "nadrabiał stratę". Teraz może ktoś rzec, że jednak średnia Tmax tego dnia w latach 2011-2016 jest/była i tak "zbyt" wysoka. Owszem, i dlatego do końca obecnej dekady spodziewam się pewnego jej obniżenia. Innymi słowy, moim zdaniem, z pozostałych jeszcze do 2020 roku dni BN, czyli czterech takich dni, co najmniej dwa będą mroźne. Może już w tym roku?
Na szczęście nie wybieram się w toposferę :)
Życie 😉