Temperatura spadła do -17 st. C. We wtorek 16.01 początek zmian, pojawią się opady śniegu
Za nami kolejna mroźna noc 14/15.01. Największe spadki temperatur zanotowaliśmy w Bieszczadach. Na tamtejszym biegunie zimna w Stuposianach o godz. 07:00 zanotowano -17 st. C!
Na pozostałym obszarze kraju w dzielnicach wschodnich, centralnych i miejscami południowych temperatura spadła przeważnie do -11/-8 st. C. Niższe temperatury, do -13 st. C. przy gruncie odnotowano na stacji w Jeleniej Górze i Rzeszów-Jasionka.
Temperatura notowana o godz. 08:00, 15 stycznia 2018 roku. Mapa: infoclimat
Przed nami jednak zmiany. Wyż Borchert, który w ostatnich dniach kształtował pogodę w Polsce, odsuwa się nad wschodnie krańce Europy. To oznacza, że w kolejnych dniach pogodą zaczną władać niże ze strefami frontowymi. Pierwszy z nich wkroczy od zachodu do Polski już we wtorek 16.01 nad ranem. W ciągu dnia front będzie się stopniowo przesuwał w głąb kraju na wschód i północny-wschód. Na swej drodze przyniesie opady śniegu, w dzielnicach zachodnich miejscami przechodzące okresowo w deszcz ze śniegiem. Do końca dnia (do godz. 24:00) największy przyrost pokrywy śnieżnej jest prognozowany miejscami, od pogranicza woj. zachodniopomorskiego i pomorskiego przez kujawsko-pomorskie po warmińsko-mazurskie i mazowieckie, gdzie spadnie nawet 5-10 cm!
Prognozowany przyrost pokrywy śnieżnej, do godz. 01:00, 17 stycznia br. Model WRF
Na pozostałym obszarze kraju opady będą słabsze. Spadnie do 1-5 cm lub zdoła się jedynie zabielić, z wyjątkiem Podlasia, gdzie do środowego 17.01 poranka miejscami spadnie ponad 5 cm śniegu. W czasie przejścia frontu nasili się okresowo wiatr z kierunków południowych, w porywach przeważnie do 50-70 km/h. Silniej powieje jedynie miejscami w rejonach podgórskich oraz nad morzem.
Prognozowany przyrost pokrywy śnieżnej, do godz. 07:00, 17 stycznia. Model ECMWF
W kolejnych dniach pogoda będzie dynamiczna, dlatego zachęcamy do śledzenia naszych prognoz. O wszystkim będziemy informować w stosownym czasie.
Minęła już połowa meteorologicznej zimy sezonu 2017/18 (jak wiadomo, trwa od 01/12/17 do 28/02/18). W Warszawie, średnia temperatura minionych 45 dni wyniosła +2,0°C, co oznacza, że okres ten był stosunkowo bardzo łagodny, gdyż wartość ta przewyższa normalną (z lat 1991-2017) aż o 2,8 stopni. Dzień wydłuża się coraz szybciej (przybyły już 32 minuty pory dziennej), a Słońce w swoim maksymalnym położeniu dobowym przewyższa stan z najkrótszego dnia w roku (22 grudnia) o nieco ponad 2 stopnie, co oznacza, że jego położenie na warszawskim niebie odpowiada temu, jakie 22 grudnia było nad Krakowem. >>> Czy to wszystko oznacza, że surowa zima już nam nie grozi? Niekoniecznie. W sezonie zimowym 1955/56, tak grudzień jak i styczeń były łagodne; aż nagle, w dniach 29-30/01/1956 uderzył potężny mróz w Polsce, po czym nastąpił jeden z najmroźniejszych lutych w znanych dziejach. Nie ma powodu, aby całkowicie wykluczyć możliwość, że coś podobnego się powtórzy obecnej zimy. Jednak prawdopodobieństwo takiego wydarzenia stopniowo, z upływem lat maleje, gdyż nasz klimat ociepla się. Średnia wieloletnia temperatura sezonu zimowego od połowy XX wieku do chwili obecnej, wzrosła w naszej stolicy aż o 1,5 stopnia Celsjusza; to poważna zmiana.
Odnośnie tego co napisał @Ben Wwa nie trzeba się cofać o rząd 60 lat wstecz, a raptem kilka lat wstecz i przypomnieć sobie jak wyglądała zima 2011/12. Pewnie mało kto przypuszczał wówczas, że po tak długim okresie zimy "atlantyckiej" może nadejść jeszcze w okresie 25.01-14.02 fala tak silnego mrozu. Obecnie, choć za Uralem mocno się ochłodziło, to wątpliwe, aby Atlantyk aż w takim stopniu miał odpuścić. Ba, ustąpieniu obecnego wyżu na E, już od jutra ocean ponownie się uaktywni. Jednak niże będą zmierzały torem nieco bardziej S (względem cyrkulacji jak np. w okresie świąteczno-noworocznym), a przez co zimowa aura zupełnie się nie wycofa. Ba, w chłodniejszych regionach nadal będzie dominowała i to teraz już w wersji bardziej śnieżnej. Około przyszłego weekendu możliwe kolejne ochłodzenie. Jednak na razie dość ryzykowne byłoby zarówno wieszczenie nadejścia bardziej "srogiej" zimy, jak i (dla odmiany) głębokiej i trwalszej odwilży.
Odnośnie tego co napisał @Lucas wawa: Zima 2011/12 to też dobry przykład jak mróz potrafi uderzyć pod koniec stycznia i w lutym po długim okresie aury łagodnej, myślę jednak iż fakt, że fala mrozu owej zimy jednak trwała o połowę krócej niż ta co nastąpiła 56 lat wcześniej, też może być symptomatyczny; bo powstaje pytanie, czy istnieje u nas tendencja do skracania się fal ostrych mrozów, a jeśli tak, to czy będzie się ten trend pogłębiać w najbliższych latach. Moim zdaniem, odpowiedź na oba te pytania jest pozytywna.
@Lucas wawa - dziękuję (wiemy, o co chodzi) ;).