
Katastrofalna powódź błyskawiczna w Niemczech i Belgii. Zginęło ponad 40 osób. Liczba ofiar wzrośnie
W zachodnich Niemczech i Belgii miała miejsce katastrofalna powódź błyskawiczna w wyniku nawalnych opadów deszczu. Miejscami spadło nawet 200 litrów wody na metr kwadratowy ziemi! Napływają tragiczne informacje szczególnie z Niemiec, gdzie zginęło co najmniej 42 osoby, a zaginęło ponad 70 osób po zawaleniu się domów. Zdjęcia i nagrania przedstawiają dosłowną katastrofę po wystąpieniu powodzi błyskawicznej. Najbardziej ucierpiały miejscowości w okręgu Ahrweiler (Nadrenia-Palatynat). Zniszczone domy, zalane ulice, pełne wody piwnice, dziesiątki osób zaginionych, to obraz jaki się wyłania po nawalnych opadach deszczu. Dramatyczna sytuacja panuje w rejonie pasma górskiego Eifel w południowo zachodnich Niemczech, gdzie w mieście Schuld bei Adenau zawaliło się sześć domów. Po tym wydarzeniu zaginęło około 70 osób! Kolejne 25 domów jest zagrożonych zawaleniem. Okręg Ahrweiler ogłosił katastrofę.
Katastrofalna powódź w Niemczech. Porównanie zdjęcia lotniczego przed i po opadach w Alternahr na południe od Kolonii. Foto: TT WxNB
Burze i powodzie w Niemczech doprowadziły również do przerwy w dostawie prądu na dużą skalę. Liczne lokalne stacje przesyłowe znalazły się pod wodą i zostały wyłączone.
Nagrania powodzi w Niemczech są dramatyczne
Skutki powodzi w Niemczech
Die schlimmsten Befürchtungen sind eingetroffen. Das gesamte #Ahrtal überflutet. #Ahrweiler, #BadNeuenahr, #Mayschoß u. a. überschwemmt. Kein Strom, kein Empfang. Hier ein Blick auf #Dernau. https://t.co/n7ZfKq70uh pic.twitter.com/3wBDf06yLd
— David Sauer (@DavSauer) July 15, 2021
Powódź w Niemczech na kolejnych zdjęciach
Was für ein schlimmer Morgen. #Hochwasser https://t.co/b4EEqeWMCG
— Sarah Maria Brech (@SarahMariaBrech) July 15, 2021
Około 135 tysięcy gospodarstw w Nadrenii Północnej Westfalii nie ma nadal prądu. Do akcji ratunkowej w Niemczech włączyło się wojsko. Bundeswehra wspiera siły ratownicze na terenach powodziowych. W samym Ahrweiler rozmieszczonych jest 100 żołnierzy.
Szabrownicy okradają powodzian w Niemczech
Szabrownicy wykorzystują dramatyczne powodzie w Nadrenii Północnej-Westfalii podczas gdy ludzie dzielnie walczą o swój dobytek, szukają zaginionych i opłakują blisko 40 osób zmarłych - informuje Wetter na podstawie informacji podanej przez niemiecką policję. W Stolbergu koło Akwizgranu miały miejsce próby grabieży sklepów. Policja chroni domy i firmy przed szabrownikami. Według policji - sklepy zostały zalane, a wejścia częściowo uszkodzone. To najwyraźniej ułatwiło szabrownikom wejście do sklepów.
Skutki gigantycznej powodzi w Niemczech
Katastrofalna powódź w Belgii i Holandii
Również Belgia i Holandia została dotknięta katastrofalnymi opadami deszczu po których powstała powódź błyskawiczna. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła w Belgii i aktualnie wynosi 8.
Skutki ulewnych opadów w Belgii, 14 lipca 2021
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursual von der Leyen przekazała kondolencje rodzinom ofiar niszczycielskich powodzi w Belgii, Niemczech, Luksemburgu oraz Holandii i słowa wsparcia tym, którzy stracili domy. Poinformowała też, że kraje, których dotknęły powodzie, mogą skorzystać z unijnego mechanizmu obrony ludności cywilnej. Dziś 15.07 przed południem, premier Belgii zwrócił się do krajów sąsiadujących o wsparcie. Wcześniej zapadła decyzja o użyciu wojska do pomocy w opanowaniu sytuacji. Wiele miejscowości zostało zalanych i odciętych, zniszczone są domy, nie ma prądu, część dróg jest zablokowanych, nie kursują pociągi. Generalnie wczoraj i dziś, czyli 14 i 15 lipca 2021, nawalne opady deszczu doprowadziły do rozległych i katastrofalnych powodzi w zachodniej części Niemiec oraz w krajach sąsiadujących, w Belgii, Szwajcarii, Luksemburgu, Holandii i Francji.
DobraPogoda24.pl, Wetter
Przyroda rzeczywiście szaleje. Lecz związek przyczynowy jest odwrotny, niż się zwykle głosi. Najpierw banki doprowadziły podstawy przemysłu (węgiel i stal) do bankructwa, bo te branże się "nie opłacały" najbardziej „opłacalnym” dla banków klientom-kredytobiorcom – tzw. wielkim inwestorom, czyli graczom giełdowym i walutowym. Dopiero potem kupione media i kupieni urzędnicy UE zaczęli oficjalną wojnę z węglem (i tym samym też ze stalą, bo bez węgla - ściślej bez koksu - nie znamy sposobu masowej i taniej produkcji stali z rudy i złomu). Kupiona euro-elita tłumaczy tę wojnę z węglem jego "emisyjnością CO2", która ma być powodem ocieplenia. Jak jednak "pamiętamy" z normańskich wypraw na pn. Atlantyku (X - XII wiek), wybrzeże Grenlandii ("Groenland" znaczy zielony kraj) porastała wtedy soczysta trawa, a w Vinlandzie (dziś Labrador) rosły dzikie winogrona. Tak więc w czasach historycznych bywało już cieplej niż dziś. Ciekawe, kto i gdzie wtedy wydobywał i spalał miliony ton węgla rocznie? Za walką z węglem nie stoi żadna całościowa koncepcja, tylko bezmyślna chciwość. Gdy wskutek zalania podsadzką kopalń zniknie węgiel, z nim stal i w konsekwencji padnie cały przemysł (a padnie on jak klocki domina, gdy stal już dostatecznie zdrożeje wskutek jej niedostatku), wtedy 90% ludzkości wyginie powolną śmiercią: z głodu, pragnienia, braku higieny, niemożności utylizacji odpadów, od chorób, z zimna itd. Ludzi zostanie tyle, ile Ziemia mogła utrzymać (wówczas tylko na zasobach odnawialnych) przed rewolucją przemysłową, ok. r 1750. Było to ok. 750 mln czyli 10% liczby obecnej. Do lat 60-tych XX w. znaczenie podstaw przemysłu (węgla i stali) dla przetrwania ludzkości dobrze rozumiano, do tego na Zachodzie bano się ZSRR. Wszystko to kazało o przemysł dbać. Potem ZSRR pogrążył się w korupcji i stagnacji, strach przed nim zelżał, a wtedy w miejsce strachu odżył miraż „bogacenia się” bez produktywnej pracy - przez bezpośrednie robienie z każdego dolara dziesięciu dolarów. "Robienie" pustych pieniędzy nie wymaga myślenia, toteż myślenie, jako funkcja niepotrzebna, zaczęło zanikać. Zapomniano, że bogactwo, to są realne zasoby, ludzkie zdolności i czas, natomiast pieniądz to tylko środek wymiany. W latach 60-tych dobrze rozumiano też zagrożenia płynące z przeludnienia i wdrażano (np. w Indiach, Egipcie, Chinach, nawet w PRL) mniej lub bardziej skuteczne środki hamujące rozród. W r. 1971. prez. Nixon, na zamówienie bankierów i waluciarzy, zarządził „deregulację” pieniądza (por. https://www.gazetaprawna.pl/magazyn-na-weekend/artykuly/8088412,pusty-papierowy-pieniadz-nixon-gospodarka-zloto-srebro.html ) Stał za tym zarządzeniem nie rozum, tylko ślepy odruch chciwości. Skutek tej „deregulacji” - zniszczenie podstaw przemysłu, zbiegł się z kapitulacją przed drugim ślepym odruchem: rozrodczym. Również do tego dorobiono krótkowzroczną egzegezę: "Bóg (tu Jahwe, tam Allah, jeszcze gdzieś – Złe Akuku) nakazał się mnożyć, a bezdzietność jest życiową tragedią każdej kobiety i wielu mężczyzn oraz grozi wymarciem gatunku". Zatem – szlaban na przemysł, a jednocześnie wyścig urodzeń. Konsekwencje tego dotykają na razie głównie biednych, ale ceny galopują, pieniądz traci wartość, bogaci też po kolei biednieją. Gdy produkcja upadnie, za pieniądze nic już nie kupią i sami zaczną ginąć. Tylko będą ginąć dłużej, więcej się nacierpią. Właśnie dlatego tę ich politykę uważam za bezmyślną. Zakończę pozytywnym postulatem: przestańmy się tak mnożyć. Zamiast koronawirusa wyhodujmy zaraźliwy drobnoustrój powodujący bezpłodność kobiet (sprawy zaszły za daleko, by mogły podziałać apele do zdrowego rozsądku lub restrykcje). Nawiązując do głównego wątku: gdy będzie nas już 10 razy mniej, to nie będziemy zmuszeni mieszkać na terenach zalewowych, bo wtedy miejsc położonych nieco wyżej starczy dla wszystkich. Przy zredukowanej ludności nie będzie trzeba spalać aż tyle paliw, a większość odpadów bez trudu zutylizuje sama przyroda. Nie będziemy narażeni na los lemingów. Zamiast kopać rynsztoki (co niektórzy tu proponują) będzie można wrócić do załogowej eksploracji kosmosu (przerwanej w r. 1972 po wyprawie na Księżyc Apollo 17 - dziś to niemalże zamierzchła legenda). Zniknie tłok na drogach, trudności parkowania, wypadkowość i liczne inne kłopoty wynikłe z przegęszczenia ludności i zabudowy. Zbędne staną się liczne restrykcje w życiu codziennym, związana z nimi biurokracja i niewyobrażalne marnotrawstwo czasu, bo nie będziemy na każdym kroku wzajemnie wchodzić sobie w drogę. Mimo ograniczonej produktywności ziemi, dla 10 razy mniejszej populacji wystarczy zdrowej wody, zdrowej żywności, odzieży i obuwia z naturalnych surowców. Odbudowa przemysłu da wielu możność spełnienia się w roli istoty rozumnej przez tworzenie lepszej techniki i lepszych teorii. Dostatek stali i innych materiałów pozwoli odejść od "odchudzania" wyrobów, co podniesie ich trwałość i tym samym zmniejszy strumień odpadów. Odzyskany czas na myślenie (patrz wyżej) może pozwolić na wypracowanie czegoś, co zastąpi pusty pieniądz. I tak dalej – uważam, że wyludnienie Ziemi ma same plusy.