Pogoda. Mini dziura ozonowa nad Arktyką. Przyczyną niska temperatura i obłoki perłowe nad Skandynawią
W ostatnich dniach ponownie w wielu regionach Europy, szczególnie nad Skandynawią pojawiło się sporo obłoków perłowych. Mowa o polarnych chmurach stratosferycznych (PSCs). Występują one najczęściej w dolnej stratosferze na wysokości około 15-25 km, ale zdarzają się także na wysokości 50 km.
Aby mogły powstać obłoki perłowe, temperatura na tej wysokości przy znikomej wilgotności musi spaść co najmniej do -78 st. C. Chmury te składają się z kryształków lodu oraz z kwasu azotowego i siarkowego. Przy niższym zakresie temperatury zbudowane są wyłącznie z kryształków lodu.
Wszystkie te właściwości w połączeniu z promieniami słonecznymi dają efekt silnej iryzacji, dlatego zjawisko wygląda oszałamiająco.
Polarne chmury stratosferyczne najczęściej możemy oglądać przed lub po zachodzie Słońca na Islandii, w Skandynawii, Kanadzie oraz na północy Rosji. Były widywane również na niższych szerokościach geograficznych w Wielkiej Brytanii. Przy odrobinie szczęścia można je zobaczyć również w Polsce.
Co ciekawe, obłoki perłowe są dowodem na występowanie mini dziury ozonowej lub przynajmniej obniżonej miejscami koncentracji ozonu w stratosferze. Gdy biegun północny pogrąża się w nocy polarnej, to wir polarny zaciska się i koncentruje swój przepływ wokół bieguna.
Anomalia koncentracji ozonu, 5 stycznia 2020 roku
W tym przepływie związki chemiczne niszczące ozon - znane jako CFC - koncentrują się w stratosferze polarnej. Gdy światło słoneczne ponownie zaczyna docierać na obrzeża, to zaczynają zachodzić reakcje chemiczne rozkładające ozon. Wówczas pojawiają miejscami niewielkie dziury ozonowe w ochronnej warstwie atmosfery.
Anomalia koncentracji ozonu, 8 stycznia 2020 roku
Do zniszczenia warstwy ozonowej potrzebne są nie tylko związki chemiczne CFC i światło słoneczne, ale także obecność polarnych chmur stratosferycznych w których zachodzą reakcje, bo im mniej polarnych chmur, tym mniej reakcji CFC niszczących ozon. W przypadku braku polarnych chmur stratosferycznych, nie dochodzi do reakcji niszczących warstwę ozonową.
W ostatnich dniach temperatura ponownie zaczęła spadać poniżej -80 st. C., miejscami nawet do -96 st. C. (najniższa temperatura od 40 lat w wirze polarnym). W takich warunkach, szczególnie nad Skandynawią zauważono sporo obłoków perłowych.
Check out this quick video of the biggest polar stratospheric cloud I’ve ever seen!
— Oliver C Wright (@OW_Photography) January 6, 2020
Was drinking a coffee and saw this out of the window. Did a quick phone vid as I left the house.
Good job as normal cloud rolled in 😞
Feel free to share to any cloud/weather folks! pic.twitter.com/L4tV7Mz9Il
Obłoki perłowe nad Szwecją
#Nature 📹 Polar stratospheric clouds in Östersund (Sweden).
— YourWeather (@yourweathercouk) January 5, 2020
These spectacular images were recorded a few days ago ⛅️ pic.twitter.com/tYoOu9mzWf
W najbliższych dniach również będą one występować (zwłaszcza w rejonie padania promieni słonecznych), bo temperatura na sporym obszarze w stratosferze nadal będzie spadać poniżej -80 st. C.
Prognozowana temperatura na wysokości 10 hPa, 11 stycznia br.
Mini dziury ozonowe na półkuli północnej Ziemi w różnych regionach pojawią się niemal cyklicznie, zwłaszcza w sezonie październik - styczeń. Mniejsza koncentracja ozonu stratosferycznego nie jest trwała. Sytuacja jest bardzo dynamiczna i często się zmienia. Takie zjawisko nie jest na ogół dla ludzi groźne, bo w tym czasie promieniowanie ultrafioletowe docierające do Ziemi na półkuli północnej jest znacznie słabsze od letniego.
DobraPogoda24