
Prognoza pogody na 16 dni: spadnie sporo deszczu, a po nim wróci upał
Za nami tydzień, który zgodnie z poprzednią prognozą długoterminową zdecydowanie zwiększył prawdopodobieństwo potrzebnych opadów. Sporo deszczu w tym czasie spadło szczególnie we wschodniej i północnej połowie kraju. Trend temperatury również okazał się prawidłowy.
W nowym tygodniu nadal spodziewamy się opadów, zwłaszcza we wschodniej, centralnej i południowej Polsce. Przewidywana suma opadów w poszczególnych regionach może jednak ulec zmianie, gdyż niewykluczona jest korekta trajektorii ośrodka niżowego.
Wstępnie prognozowana suma opadów do 22 lipca. Model ECMWF
Najnowsze wyliczenia wskazują na rozwój ośrodka niskiego ciśnienia w rejonie Morza Kaspijskiego, a następnie jego przesunięcie nad Ukrainę.
Prognozowane położenie niżu o godz. 14:00, 16 lipca br.
W tym czasie strefa frontowa z nim związana będzie przynosić umiarkowane i intensywne opady deszczu w wielu regionach naszego kraju. Miejscami przejdą również burze.
Prognozowane położenie niżu nad Ukrainą o godz. 20:00, 17 lipca br.
Ulew na południowym-wschodzie kraju spodziewamy się szczególnie około 17-18 lipca (o ile nie zmieni się trajektoria ośrodka niżowego).
Sytuacja prawdopodobnie zacznie się zmieniać w 3 dekadzie lipca, gdy opadów w skali kraju powinno być o wiele mniej, a temperatura ponownie wzrośnie do wartości oscylujących przeważnie w przedziale około 26-32 st. C.
Przewidywane prawdopodobieństwo opadów (dolny zakres) na południowym-wschodzie kraju według wiązek Ensemble
Ponad 200 mm w górach? To nieciekawie może być w najbliższych dniach w Małopolsce!
Pogoda jaką mamy od kilku dni we wschodniej połowie kraju stanowi dla naszych ciepłolubów groźne memento, że ocieplenie klimatu ociepleniem klimatu, ale jednak do śródziemnomorskiego wzorca sporo nam jeszcze brakuje; ryzyko deszczowego i niezbyt ciepłego urlopu letniego pozostaje w Polsce poważne. Więc kto to źle znosi, powinien jednak (jeśli go na to stać) planować wyjazdy wakacyjne na południe Europy czy w tropiki, jeśli głównym celem urlopu jest pławienie się na plaży w gorącym słońcu. > A tymczasem, tu w stolicy średnia temp obecnego lipca coraz bardziej spada, mimo to, do dnia wczorajszego ciągle jeszcze utrzymywała się na poziomie lekko powyżej normalnej wieloletniej (dla okresu 1991-2017).
Sytuacja baryczna nad naszym krajem obecnie jest dość osobliwa; wschodnia Polska (z Warszawą włącznie) znajduje się w mokrym, pochmurnym, a jednocześnie izolowanym ze wszystkich stron świata rejonie z niższymi od otoczenia temperaturami (synoptycy lubią taki układ nazywać "kroplą chłodu"). > Stolica miała wczoraj Tmax wynoszącą niecałe 22°C, podczas gdy np. Londyn miał 30°C, Sztokholm 32°C, Helsinki 31°C, Moskwa 29°C. > Nic to nie ma wspólnego z "klasycznymi" powiewami wilgotnego chłodu w sezonie letnim, związanymi z napływem świeżych, morskich mas powietrza znad Atlantyku wysokich szerokości geograficznych. >>> Jaki z tego płynie wniosek co do pogody w najbliższych dniach? Taki, że obecny typ aury nie ma dalszego "źródła zasilania", jest więc wysoce prawdopodobnym to, że czeka nas niedługo znaczny wzrost temperatury w miarę wyczerpywania mocy tego białorusko-ukraińskiego niżu, który nam teraz psuje pogodę (najpierw znanego pod imieniem "Gislinde", obecnie jest to wtórny układ "Halina"); tak, jak to przewiduje DP24 w powyższym artykule. > Cała ta historia z tym "podwójnym" niżem wschodnioeuropejskim jest dość dziwna. Wygląda na to, że głównym czynnikiem chłodzącym powietrze w moim regionie jest nie tyle adwekcja (napływ) "właściwego" chłodu, co po prostu "zbijanie" dziennej Tmax przez wilgoć i brak usłonecznienia; to by też tłumaczyło ciągle stosunkowo wysokie dobowe (nocne) temperatury minimalne. > A może takie właśnie "półdobowe" ochłodzenia będą u nas coraz częściej "zastępować" te, co charakteryzowały nasz letni klimat jeszcze niedawno (znacznie chłodniejsze w skali całodobowej)?
Wczoraj było w Warszawie ponuro, ciemno, po południu naprawdę porządnie lało (22,1 mm opadu na stacji Okęcie). Mimo to, Tmax doszła niemal do 24 stopni (tylko 1 stopień poniżej średniej wieloletniej dla tego dnia), a potem nastąpiła bardzo ciepła noc (na licznych stołecznych stacjach Tmin nie spadła poniżej 18 stopni). Dzięki czemu średnie temperatury całodobowe w tych dniach są tutaj tylko lekko poniżej wartości normalnych, co pewnie dziwi wiele osób, ale takie są te obecne lipcowe chłody, które nazwałem "półdobowymi".