
W 2 dni spadło pół metra śniegu w Moskwie? To kolejny fake w mediach!
W ostatnich dniach media obiegła informacja, jakoby w Moskwie w ciągu dwóch dni spadło ponad pół metra śniegu. Problem w tym, że to wiadomość nieprecyzyjna, a w zasadzie nieprawdziwa. Zwrócił na to uwagę nasz czytelnik „Ben Wwa”.
„Niektóre media, jak się wydaje, błędnie informują o weekendowej moskiewskiej śnieżycy. Oto cytat z pewnego znanego polskiego portalu pogodowego: "W miniony weekend w Moskwie spadło pół metra śniegu, czyli tyle, ile zwykle spada przez cały luty." Otóż, z raportu stacji wynika, że świeżego śniegu w weekend spadło w Moskwie 23 cm, co dodane do już leżącej na ziemi (spadłej w poprzednich dniach) pokrywy, dało maksymalną wysokość śniegu 55 cm (oczywiście tam, gdzie nie był on usuwany). Zresztą, gdy się popatrzy na zdjęcia z Moskwy - także te zamieszczone na wspomnianym portalu - to widać, że warstwa ŚWIEŻEGO śniegu nie mogła wynosić pół metra, tylko - no właśnie - mniej/więcej o połowę mniej” – napisał czytelnik.
Zmiana pokrywy śnieżnej w Moskwie od 8 stycznia, do 5 lutego br.
Sprawdzenie danych faktycznie potwierdziło, że nasz czytelnik ma rację. 3 lutego w Moskwie zalegała 32 cm warstwa śniegu, która stopniowo gromadziła się od drugiej połowy stycznia br. Między 3, a 5 lutego nad stolicę Rosji dotarła fala intensywnych opadów śniegu, która spowodowała, że w przeciągu 2 dni spadło 23 cm śniegu i tym samym 5 lutego pokrywa śnieżna osiągnęła grubość 55 cm. Jeśli nawet uwzględnimy pierwszą falę opadów śniegu między 30, a 31 stycznia, gdy w Moskwie z 22 cm pokrywa śnieżna wzrosła do 38 cm i dodamy 2 falę opadów, to całkowita suma opadów śniegu w przeciągu 6 dni sięgnęła 33 cm, a więc nadal brakuje do podawanej sumy pół metra.
Co ciekawe, opady między 4, a 5 lutego były bezpośrednio związane z niżem śródziemnomorskim Lotti, który wcześniej spowodował śnieżyce na Podkarpaciu. Niż ten w samej Moskwie przyniósł dodatkowe 12 cm śniegu, czyli dokładnie tyle ile w Rzeszowie spadło między 2, a 4 lutego.
Położenie niżu Lotti o godz. 11:45, 3 lutego br.
Położenie niżu Lotti o godz. 01:00, 5 lutego br.
Reasumując, w Moskwie w ciągu 2 dni spadło 23 cm śniegu, a nie ponad pół metra. Pokrywa śnieżna osiągająca 55 cm, to była suma śniegu zgromadzona od połowy stycznia br. Dziś 06.02 pokrywa śnieżna na oficjalnej stacji w Moskwie osiąga 53 cm. W ciągu minionej doby świeży śnieg osiadł, dlatego jest go mniej o 2 cm.
Nie zmienia to faktu, że intensywne opady śniegu w Moskwie utrudniły ruch na drogach, pracę portów lotniczych i metra. Służby komunalne nie nadążały z usuwaniem grubej warstwy śniegu. Zamieć ograniczała widzialność niemal do zera. Moskiewski samorząd apelował do kierowców, aby częściej korzystali z transportu publicznego, co pozwoliłoby uniknąć stłuczek i korków. Stołeczne lotniska wstrzymały kilkadziesiąt rejsów na liniach krajowych i zagranicznych. W wielu podmoskiewskich miejscowościach nie było prądu. Silny wiatr powalił około 2 tys. drzew. W jednym przypadku spadająca gałąź zabiła przechodnia. W rejonie Izmajłowski Park drzewo spadło na przejeżdżający tramwaj, a w innym miejscu przerwało trakcję elektryczną, odcinając dopływ prądu do Filiowskiej linii moskiewskiego metra.
W faktach :D 60 cm śniegu w 2 dni podają 🤥https://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/w-moskwie-sniezyca-stulecia,812398.html
Nie w Moskwie tylko w Charkowie, i nie śnieg a spadło ciśnienie.
Czyli ten śnieg co w tv już wcześniej napadał jak rozumiem :-P
No tak, bo tylko tutaj fakty mające 100% pokrycia w rzeczywistości :-)
Czyżby standard TVN? Ciągle naciągają "fakty" ...
Paweł Rosół Nie tylko, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło "Moskwa" i widzimy. Weryfikacja informacji wymaga wysiłku i czasu...łatwiej im powielać bzdury
Często stosowanym wizualnym zabiegiem medialnym mającym "podbijać bębenek" w kwestii wydarzeń śniegowych, jest optyczne wyolbrzymianie ilości spadłego śniegu. Przykład (zdjęcia): http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/56,114881,22986570,moskwa-zasypana-po-czterodniowej-sniezycy-spadlo-tyle-sniegu.html. Jak widać, sfotografowane np. na Placu Czerwonym PRYZMY śniegu przedstawiono jako ZASPY, dodatkowo skadrowane tak, by maksymalnie przysłonić tło (fotografowane z niskiej pozycji). Rzecz jasna, nie ma nic zdrożnego w samym fotografowaniu pryzm, jednak tak właśnie należałoby je nazywać.