
Nie ma pomiarów pogodowych z Ukrainy. Dokładność prognoz pogody w Polsce będzie gorsza. To skutki wojny
Od początku wojny w Ukrainie spada liczba depesz synoptycznych przesyłanych do centrów prognostycznych opracowujących najnowsze wydania modeli numerycznych. Aktualnie sytuacja jest dramatyczna, bo odcięta Ukraina od prądu i Internetu praktycznie w ogóle nie wysyła cogodzinnych pomiarów meteorologicznych. Wysyłane są tylko dane z czterech stacji synoptycznych i to z obszaru okupowanego przez Rosjan na Krymie. Dokładność prognoz pogody będzie spadać również w Polsce, szczególnie w przypadku stref frontowych i układów niżowych bądź wyżowych wpływających na pogodę w naszym kraju ze wschodu Europy.
Zachmurzenie nad Ukrainą o godzinie 11:45, 30 listopada 2022. Dane: Windy / Eumetsat
Rosjanie niszą dosłownie wszystko, w tym także ukraińskie posterunki meteorologiczne. Brak prądu i dostępu do Internetu, a także w niektórych przypadkach zniszczenia czujników pomiarowych spowodowały, że z Ukrainy nie spływają bardzo ważne dane pogodowe. To spory problem, bo jest to kraj niemal dwa razy większy od Polski. Taki obszar będący obecnie plamą meteorologiczną nie zastąpią pomiary satelitarne, gdyż są wykonywane za rzadko. Mamy więc sytuacje, gdy z obszaru blisko 600 tys. km2 praktycznie nie napływają żadne dane.
Pomiary pogodowe napływają tylko z 4 stacji meteorologicznych z okupowanego Krymu. Zanotowana temperatura maksymalna, 29 listopada 2022. Dane: Ogimet
Jest to sytuacja fatalna do opracowywania prognoz pogody. Przykładowo, obecnie dane wejściowe zasilające modele numeryczne napływają na wschodzie Polski z Przemyśla, a kolejną stacją z danymi pogodowymi nadsyłającymi dane jest Kursk, czy Trubczewsk w Rosji. Między wschodnią Polską i Rosją mamy obszar o długości 960 km z brakiem danych. Pojawia się zatem olbrzymi chaos w prognozach długoterminowych, które mają olbrzymie problemy z obliczeniem prawidłowego trendu pogodowego.
Prognoza długoterminowa temperatury dla Warszawy do 14 grudnia 2022. Model ECMWF
Bliskie siebie położenie wiązek wskazuje duże prawdopodobieństwo sprawdzenia się prognozy pogody. Sytuacja zaczyna się dramatycznie rozjeżdżać od 8-9 grudnia. Skrajne wiązki możliwych temperatur w pierwszej połowie grudnia wahają się od niemal -20 st. C., do +13 st. C. Oczywiście warto przede wszystkim śledzić wyliczenia średniej lub operacyjnej wiązki.
Chaos prognostyczny temperatur po 8 grudnia 2022 dla Warszawy. Model GFS
Aktualnie przeważa trend spadkowy temperatury dla przykładowej Warszawy z upływem pierwszej połowy grudnia, ale jak widać skrajność wiązek prognostycznych jest ogromna, a przez to trafienie z prognozą długoterminową może być kłopotliwe.
Olbrzymie wahania prognoz temperatury po 8 grudnia na przykładzie modelu GEM
Jak widać na przykładowych prognozach dla Warszawy, w zasadzie trend pogodowy mamy pewny do około 8 grudnia. Później zaczynają się spore rozbieżności, ale raczej ze wskazaniem na ochłodzenie, o ile będzie się znajdował nadal potężny wyż na wschodzie Europy. Prognoza ta jest jednak obarczona możliwym błędem gdyż nie mamy danych pogodowych napływających ze wschodniej Europy z obszaru całej Ukrainy. Jest to więc bardzo niedokładna symulacja wyliczana na podstawie pomiarów z Polski i Rosji z pominięciem Ukrainy.
Braku danych wejściowych z pomiarów naziemnych na dystansie co najmniej 960 km nie można niczym zastąpić. Globalne modele numeryczne są właśnie zasilane danymi ze stacji synoptycznych i w przypadku ich braku symulują jedynie możliwą prognozę dla Ukrainy, ale na podstawie pomiarów dokonanych poza tym krajem. Sytuację pogarsza fakt braku wykonywania radiosondaży, czy przelotów samolotów wykonujących pomiary meteorologiczne w Ukrainie. Prognozy mogą więc nas zaskoczyć lub często się zmieniać w przypadku układów barycznych wpływających na warunku pogodowe w Polsce znad wschodniej Europy.
DobraPogoda24.pl
A ja wam gwarantuję, że dopóki wyż na wschodzie będzie ustawiony izobarycznie w taki sposób, jak obecnie, to żadnej prawdziwej zimy w Polsce nie będzie. Tym bardziej, że zbliża się potężna blokada NAO, która zepchnie niż na południowo-zachodni przyczółek Europy. W ten sposób będzie szaro, nudno i ze stratusami, z napływami znad Ukrainy i Morza Czarnego. Jedyna nadzieja to zanik wyżu na wschodzie i przepchnięcie niżów na wschód, a na to się póki co nie zanosi.