Zła wiadomość dla Polski. Temperatura basenu Morza Śródziemnego rośnie zbyt szybko!
Najnowsze wyniki pracy badawczej na temat temperatury wody powierzchniowej Morza Śródziemnego wzbudzają niepokój w wielu krajach europejskich. Wynika to z praw fizyki, gdyż morza i oceany odgrywają kluczową rolę w magazynowaniu energii w globalnym systemie Ziemia-Ocean-Atmosfera. Znajomość przeszłej ewolucji i przyszłych trendów temperatury powierzchni morza ma zatem kluczowe znaczenie dla kolejnych scenariuszy klimatycznych, a te w przypadku rosnącej temperatury w basenie Morza Śródziemnego, także dla Polski nie są korzystne.
Wcześniejsze badania jednoznacznie podkreśliły rolę temperatury powierzchni morza, jako ważnego składnika rozwoju i intensyfikacji opadów atmosferycznych, ale również mającego wpływ na falę upałów w Europie. W badaniu tym stwierdzono stały trend ocieplenia w danych dotyczących temperatury powierzchni morza uzyskanych z satelitów (w okresie 1982-2016) dla całego regionu Morza Śródziemnego i dla różnych skal czasowych, od dziennych do miesięcznych, sezonowych i dziesięcioletnich szacunków.
Wyniki wskazują dwa główne tryby dystrybucji temperatury powierzchni morza zimą i latem, natomiast wiosną i jesienią pokazują reżimy przejściowe. Miesięcznie najniższe ocieplenie występuje od stycznia do marca, a najwyższe w okresie od maja do lipca. Od sierpnia do grudnia wskaźnik ocieplenia jest na średnim i prawie stałym poziomie przez cały ten okres. Należy jednak zauważyć, że miesięczne trendy ocieplenia nie są równomierne pod względem przestrzennym.
Średni wzrost temperatury wody powierzchniowej w basenie Morza Śródziemnego (1982-2016)
Najnowsze dane są alarmujące. Średnia temperatura powierzchni basenu Morza Śródziemnego w ciągu ostatnich 35 lat wzrosła o 1.3°C! Taki wzrost temperatury zgromadził ogromną energię, która była uwalniania w postaci opadów atmosferycznych i uporczywej intensyfikacji upałów nie tylko w krajach basenu Morza Śródziemnego, ale także w środkowej Europie!
Nie sposób nie zauważyć, że to właśnie w okresie badanego i trwającego nadal znacznego wzrostu temperatury wody powierzchniowej w Morzu Śródziemnym, w Polsce wystąpiły w dość krótkim odstępie czasu gigantyczne powodzie. Pierwszą z nich była tzw. powódź tysiąclecia mająca miejsce w lipcu 1997 roku. W jej wyniku zginęło 56 osób, a szkody oszacowano na około 3.5 mld dolarów!
Położenie rozwijającego się niżu nad północnymi Włochami. 5 lipca 1997 roku
Niż przesunięty znad północnych Włoch nad zachodnią Ukrainę. 6 lipca 1997 roku
Kolejną powodzią w Polsce, którą możemy powiązać ze wzrostem temperatury, była powódź w dorzeczu Wisły w lipcu 2001 roku. Ulewne deszcze spowodowały wówczas przesiąkniecie i przerwanie wałów. Straty oszacowano na 4 mld złotych.
Ostatnią wielką powodzią związaną z wpływem basenu Morza Śródziemnego na warunki pogodowe w Polsce, była powódź z maja i początku czerwca 2010 roku. Przypomnijmy, kulminacja fali wezbraniowej na Wiśle, była wtedy największa od 160 lat. Poziom wody przekroczył w wielu miejscach stany notowane podczas "powodzi tysiąclecia" z 1997 roku.
Położenie rozwijającego się niżu w pobliżu Włoch. 15 maja 2010 roku
Do 16 maja niż znad Włoch przemieścił się nad pogranicze Węgier i Słowacji
Wyższa temperatura wody powierzchniowej Morza Śródziemnego, to nie tylko ryzyko powodzi i suszy, ale również możliwość obfitych opadów śniegu, mogących powodować paraliż. Jeden z takich przykładów pochodzi z 14-15 marca 2013 roku. Wówczas na południowym-wschodzie kraju, zwłaszcza na Podkarpaciu mieliśmy dosłowny Armagedon, gdy spadło miejscami kilkadziesiąt cm śniegu!
Położenie niżu w pobliżu Włoch. 14 marca 2013 roku
Położenie niżu i kierunek przemieszczenia strefy intensywnych opadów śniegu do 15 marca 2013 roku. Dane: sat24
Niestety, złożonego systemu klimatycznego Ziemi tworzonego przez prawa fizyki nie można zmienić, a tym bardziej oszukać. Rosnący globalny wzrost temperatury powietrza i powierzchni morza kumuluje energię, która będzie uwalniana m.in. w postaci częstszych i większych niż zwykle opadów mogących powodować powodzie, ale także dłuższe fale upałów przyczyniających się do intensyfikacji okresów suszy.
Pamiętajmy, że tylko w ostatnich 21-latach, w Polsce wystąpiły 3 wielkie powodzie powodujące śmierć kilkudziesięciu osób, a także wywołały wielomiliardowe straty materialne. W tym czasie miały również miejsce dłuższe okresy z niedoborem opadów, które spowodowały miliardowe straty w rolnictwie. Zmiany klimatyczne dzieją się na naszych oczach, dlatego decydenci powinni przygotować Polskę na kolejne fale opadów i suszy. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się budowanie nowych zbiorników retencyjnych, które w okresie nadmiaru opadów redukowałyby falę wezbraniową, a w czasie suszy zapewniały dostęp do wody.
Bardzo pouczający i dający do myślenia artykuł.
Ciekawy i ważny artykuł; przy tej okazji dodam, że od dawna sygnalizowałem (ostatnio także tu na forum DP24) rosnące znaczenie coraz cieplejszych wód morskich/oceanicznych dla klimatu Polski, a mówiąc ściślej - ich wpływ na proces jego coraz bardziej gwałtownego ocieplania się. Jedną z konsekwencji tej ewolucji - jak słusznie stwierdzono w powyższym artykule - jest (w Polsce) stopniowy wzrost koncentracji opadów atmosferycznych w krótszych przedziałach czasowych. A mówiąc bardziej "po ludzku", chodzi o to, że pada u nas coraz rzadziej, ale jak już pada, to silniej niż dawniej; zarówno deszcz, jak i (niekiedy) śnieg. Konsekwencje środowiskowe tej zmiany są takie, jak stwierdził autor(ka), czyli z jednej strony zagrożenie powodziami, także tzw. błyskawicznymi lokalnymi, a z drugiej - długotrwałymi, dotkliwymi posuchami. W mojej ocenie ten drugi element jest dla naszego środowiska i rolnictwa na dłuższą metę groźniejszy, niż powodzie. To moje zdanie, ta kwestia jest dyskusyjna.
Coraz więcej tam na Nilu. Coraz mniej słodkiej wody wpływa do Morza Śródziemnego stąd zwiększa się jego zasolenie.
Autor słusznie zauważył że klimat jest bardzo złożony, dlatego nikt nie umie określić prawidłowo w jaki sposób on działa. Jedynie jakieś tam fakty z przeszłości się dopasowuje do siebie i nic więcej.
A tymczasem w PL mamy już 30 mln aut :(