Fotografowanie zjawisk meteorologicznych - jak to robi Witold Ochał?
W tym artykule przybliżymy Państwu pasję Witka Ochała, którego zdjęcia od lat możecie oglądać na naszym portalu. Witek zdradzi i podpowie przyszłym fotografom, w jaki sposób pracuje w plenerze.
Fotografowanie zjawisk meteorologicznych zaczęło mnie interesować na początku ubiegłego roku. Myślę, że stało się to zimą, gdy wyszedłem na dwór, aby przetestować aplikację w smartfonie do nagrywania timelapsów. Miałem na tyle szczęścia, że udało mi się uchwycić przemieszczającą się chmurę z widocznymi smugami padającego śniegu i nisko przemieszczające się pozostałe malownicze chmury. Pomyślałem wtedy, że przecież od wiosny podobne zjawiska, tylko że z deszczem występują nader często. I tak się to zaczęło.
Dziewięćdziesiąt procent moich zdjęć powstaje w najbliższej okolicy, czyli w powiecie ropczycko-sędziszowskim. Ciekawe zjawiska na niebie mają miejsce wszędzie, wystarczy tylko regularnie być w pogotowiu z aparatem. Skłamałbym, że codziennie, ale powiedzmy średnio co drugi, trzeci dzień (wiosną i latem, bo zimą nie mam takiej możliwości) wyjeżdżam na pobliskie wzniesienia, aby fotografować zachody Słońca, ciekawe chmury, czy komórki burzowe. Oczywiście w większości przypadków nic ciekawego nie uda się sfotografować, ale wyczekuję tych kilku chwil, kiedy natura mnie zaskoczy i na niebie pojawią się wyjątkowe zjawiska, a ja przywiozę ciekawe fotografie.
Wyjeżdżając na zdjęcia sugeruję się prognozą pogody, ale uwierzcie, ciekawe zjawiska mogą powstawać całkiem nieprzewidywalnie, o czym później. Śledząc prognozy pogody korzystam z kilku aplikacji i stron internetowych na których sprawdzam godziny wschodów i zachódów Słońca i Księżyca, zdjęcia satelitarne, dane radarowe i wykrywane wyładowania atmosferyczne na detektorach.
Sprzęt, który używam do fotografowania, to lustrzanka Canon 1100D i obiektywy Canon 18-135mm i Canon 100-300mm, czyli sprzęt raczej z niskiej półki. Większość zdjęć powstaje bez większego przygotowania, nie używam nawet statywu, chyba, że fotografuję po zmroku lub kiedy trzeba użyć dłuższego czasu naświetlania. Wszystkie zdjęcia powstają na półautomatycznych ustawieniach, na programie z priorytetem przysłony. ISO automatyczne, chyba że używam statywu, wtedy ISO ustawiam na wartość najniższą dostępną w aparacie. Często wykonuję zdjęcia panoramiczne, robiąc po kilka pionowych ujęć i łącząc je potem w programie komputerowym.
Ciężko mi wybrać do tego artykułu najciekawsze fotografie, które udało mi się zrobić przez te ostatnie dwa lata...
Bez wątpienia, jest to zdjęcie wyizolowanej komórki opadowej, którą udało mi się sfotografować 11 maja 2016 roku wieczorem. To był zupełny przypadek, wyjechałem na wzniesienie, a tam takie widoki. Fotografia to panorama złożona z 5 pionowych ujęć, a chmura znajdowała się około 10 kilometrów ode mnie.
Drugie zdjęcie to kolejna wyizolowana komórka burzowa sfotografowana dwa tygodnie później. Tego dnia było burzowo i miałem nadzieję na ciekawe ujęcia. Do ostatniej chwili komórkę zasłaniały inne chmury. Tuż przed zachodem ukazała się w całej swojej okazałości. Chmura miała około 20 km średnicy i znajdowała się około 25 kilometrów ode mnie (fotografia, to 6 pionowych ujęć złożonych w panoramę).
Trzecie zdjęcie powstało, kiedy to na detektorach wyładowań zauważyłem, że kilka kilometrów ode mnie zaczyna się burza. Szybko wyjechałem na wzniesienie, a tam zastałem groźnie wyglądającą chmurę. Kilkanaście minut później zerwał się wiatr i zaczęło intensywnie padać. Nie bez problemów wróciłem do domu, bo na drodze płynęły strumienie wody oraz zalegały połamane gałęzie i jedno złamane drzewo. W domu zastałem nie lepszy widok, złamane drzewo i wodę w piwnicy. Najważniejsze jednak, że udało się zrobić ciekawe zdjęcia.
Czwarte zdjęcie powstało we wrześniu. Wracając z pracy zauważyłem tęczę, a nie miałem ze sobą aparatu. Trzeba było dojechać do domu, zabrać aparat i wrócić na dogodne miejsce do fotografowania. Udało się złapać tęczę i to w ciekawej scenerii (znów panorama z 5 pionowych ujęć).
W tym roku zupełnie przypadkiem udało mi się sfotografować zjawisko green flash - zielony błysk. Testowałem nowy teleobiektyw i wybrałem miejsce, gdzie Słońce zachodzi za nadajnikiem. Dopiero w domu na monitorze zauważyłem, co udało mi się złapać.
4 maja br. fotografując zachód Słońca uchwyciłem chmurę, która wygląda jak odległa góra z mgłą u podstawy.
Pod koniec maja fotografowałem zachód Słońca, kiedy ni stąd ni zowąd nad słońcem pojawiły się niesamowite tęczowe kolory. Trwało to dosłownie minutę i znikło. To zjawisko nazywa się wieńcem słonecznym.
Jakiś czas temu zainteresowałem się fotografowaniem wschodów i zachodów Księżyca. Na poniższe ujęcie polowałem kilka miesięcy. Albo nie dopisywały warunki, albo nie znalazłem miejscówki, skąd widać było wschodzący księżyc dokładnie nad kościołem.
Kiedy tylko pojawiają się warunki do dalekich obserwacji, próbuję fotografować Tatry i Góry Świętokrzyskie z mojego powiatu. Odległość do najbliższych szczytów Tatr, to około 140 kilometrów, a do Łysej Góry ok. 100 km.
Łysa Góra widoczna z Podkarpacia
W między czasie powstało wiele innych zdjęć, z bardziej lub mniej interesującymi zjawiskami, które można oglądnąć na moim profilu na facebooku. Od siedmiu lat prowadzę również fotobloga.
Świetne, przydatne porady. Widać zaangażowanie p. Witka, dobra robota.
Witold robi to doskonale :)
Niezmiernie ciekawy artykuł :) Brawo!
Mistrzostwo w kazdym calu! :)
zdjęcia fantastyczne!